wtorek, 3 czerwca 2014

DUŻO I DO SYTA...

Pragnę słońca, jak kania dżdżu! Z tego wszystkiego, a konkretnie z deszczu, zimna i z bycia zmuszaną do noszenia kilku ciuchów na raz oraz pełnych butów, dogadzam sobie przynajmniej kulinarnie. A pupa rośnie... no może nie tak od razu, ale jeszcze miesiąc takiej pogody i ... szkoda gadać. Na okoliczność poniedziałkowego obiadu popełniłam soję w sosie, do tego makaron rurka skośnie ścięta, i ogórki konserwowe. Luby przepada, a ze mnie wychodzi często - gęsto Karmicielka. Normalnie Kura Domowa (Gallus gallus domesticus) 
Pomysł na soję powstał na wzór i podobieństwo dania mojej Mamy (ach ta Moja Mama) tylko ona używa piersi z kurczaka. Mnie soja w zupełności wystarcza.

Standardowo namaczam soję w 1 litrze bulionu warzywnego. W tym wypadku jest go więcej bo po odcedzeniu soi użyję go do robienia sosu. Cebulę kroję w drobną kostkę i duszę na oleju w garnku. Na tyle dużym aby pomieścił później kawałki soi z sosem. Kiedy soja namoknie, obtaczam ją delikatnie w mące i podsmażam na patelni na złoto z dwóch stron. Następnie ładuję do cebulki, bulion z moczenia soi przecedzam przez sitko i wlewam do garnka. Zagęszczam odrobiną mąki, dodaję posypkę, gotuję jeszcze chwilę i gotowe. Można dodać pieprzu, żeby podrasować smak. Najlepiej smakuje z makaronem rurką i ogórasem konserwowym. W szary, pochmurny i zimny dzień. Pod kocem, z wiernym Futrzakiem przy boku, który udaje, że wcale nie interesuje go to, co na talerzu, a w oczy patrzy tylko z miłością i to całkowicie bezinteresowną.




1 komentarz:

  1. Ashabelko, jest jednak pewien problem z soja oraz nadmiarem kapusty w diecie:(
    Choć lubię obydwa składniki, to jednak osoby z niedoczynnością tarczycy ( a takich w naszym regionie kraju jest naprawdę dużo, widze to po zatłoczonych poczekalniach przed gabinetem lekarza-endokrynologa....) więc osoby z niedoczynnościa tarczycy powinny bardzo uważać na ilość zjadanej soi, kapusty, kalafiora i roslin strączkowych typu groch, fasola. Warzywa ta, bardzo zdrowe, zaburzaja wytwarzanie hormonu TSH. To naprawdę szkoda, bo warzywa te są pyszne i zawierają dużo mikroementów i pożytecznego błonnika. Powiedzmy, że raz w tygodniu nie zadzkodzi ale jesli zjemy taki edania kilka dni pod rząd, tarczyca będzie, niestety, pracować słabiej ( co skutkuje sennością, drażliwością, obrzękami kończyn). Myślę,że zdrowy rozsądek i uważna lektura informacji na portalach medycznych powinna poprzedzać każde przejście na bardziej radykalna dietę... Z drugiej strony, 2 koleżanki uczestniczyły w czasach z dietą warzywno-owocowa dr Dąbrowskiej i wróciły naprawde zadowolone i pełne energii... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń