czwartek, 23 kwietnia 2015

POSTNY PASZTET Z GWIAZD :)

Ponieważ chwilowo mam dość past z pudełka, które mimo, że bardzo smaczne, i jeszcze bardziej wygodne, to nie umywają się do produktów zrobionych w domu. No i ciągnęło mnie do nowości. Ostatnio czytałam moje ulubione „Gwiazdy mówią…” (to moja skryta namiętność razem z Wróżką) i wpadł mi w łapki przepis na postny pasztet z soczewicy. Przeczytałam, spodobał mi się na pierwszy rzut oka, na drugi również, więc postanowiłam go zrobić. Drobnym problemem okazały się szalotki, jednak panie z zaprzyjaźnionego warzywniaka jak zwykle stanęły na wysokości zadania i na drugi dzień od zamówienia te małe cebulki o ostrym smaku znalazły się w mojej kuchni.
Kto mnie zna wie, że lubię mieć komputer w kuchni. Muzyka lub filmy są nieodłącznym elementem przy gotowaniu. Teraz też obierałam i siekałam warzywa przy Harrym Potterze. A trochę tego było.

Na początku trzeba pokroić w kawałki selera, posmarować go odrobiną oleju i piec w nagrzanym do 190*C piekarniku przez jakieś 20 minut razem z główką czosnku. (Główkę czosnku ścinamy przy węższej części, i ściągamy trochę suchą skórkę.) Następnie należy ugotować soczewicę i zostawić do ostygnięcia. Kiedy seler się piecze, a soczewica studzi, dusimy szalotkę na oleju lub oliwie, dodajemy pokrojone drobno pieczarki, a na koniec upieczony czosnek. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem i odstawiamy do wystygnięcia. Teraz kolej na pora. Bierzemy białą część i przecinamy, a następnie oddzielamy warstwy i dokładnie myjemy. Czasami tam potrafi być całkiem sporo brudku. Umytego pora szatkujemy i szklimy na odrobinie oleju.
Wszystkie składniki miksujemy albo przepuszczamy przez maszynkę razem z zieloną pietruszką, dodajemy 2 – 3 łyżki mąki kukurydzianej, doprawiamy sosem sojowym do smaku, pieprzem i odrobiną chilli ( po mnie ostatnio strasznie chodzą pikantniejsze smaki) i przekładamy do brytfanek. Pieczemy w 200*C przez około 45-50 minut, w zależności oczywiście od piekarnika. W każdym razie pasztecik ma się ładnie zrumienić. Po wyjęciu z piekarnika, i lekkim ostygnięciu polecam przykryć go folią aluminiową aby nie wysechł.

Pasztet jest pyszny, inny niż mój standardowy z pulpy warzywnej, ładnie pachnie i smakuje selerem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz